Propaganda
Na przełomie lat 40. i 50. polska propaganda szczególnie intensywnie eksploatowała hasła „walki o świat bez wojny”. Jej ostrze wymierzone było głównie w oskarżanych o „imperializm” Amerykanów oraz posądzane o „neofaszystowską” postawę władze Republiki Federalnej Niemiec. Na fali „walki o pokój” w zakładach pracy podejmowano tzw. warty pokoju, podczas których robotnicy podejmowali zobowiązania produkcyjne i oferowali swoją pracę „po godzinach”. Podczas organizowanych przez władze państwowe uroczystości pojawiały się hasła: „Bierut – Stalin – Pokój”, „W odpowiedzi na atomy budujemy nowe domy” czy „Pokój zwycięży wojnę”. O potrzebie walki o pokój informowały również gazety, pisząc „o tonach stali i wagonach węgla będącymi ciosem w podżegaczy wojennych”.
Punktem kulminacyjnym „walki o pokój” stała się akcja zbierania podpisów pod tzw. apelem sztokholmskim. Jego sygnatariusze podczas odbywającego się w stolicy Szwecji Światowego Kongresu Obrońców Pokoju domagali się „stanowczego zakazu broni atomowej jako oręża napaści wojennej i masowej zagłady ludzi”. Żądali również „ustanowienia ścisłej kontroli międzynarodowej nad wykonaniem tego postanowienia” oraz uznania „za zbrodniarza wojennego rząd, który by pierwszy zastosował broń atomową przeciwko jakiemukolwiek krajowi”. Akcja zbierania podpisów była prowadzona między 10 maja a 18 czerwca 1950 r. Pierwszym podpisanym był prezydent PRL Bolesław Bierut. W całym kraju organizowano wiece i spotkania, do akcji propagowania zbierania podpisów włączono prasę i Polską Kronikę Filmową. Władze powołały od „szczebla centralnego do blokowego” Komitety Obrony Pokoju, których członkowie w dwu-, trzyosobowych grupkach agitowali, chodząc od drzwi do drzwi, wszystkich mieszkańców Polski. W wyniku masowej akcji zebrano ok. 18 milionów podpisów, jednocześnie wciągając osoby uchylające się od poparcia apelu do rejestrów Urzędu Bezpieczeństwa jako „wrogi element”. Za akcją, którą starano się kreować na spontaniczną i niewymuszoną, stały władze Związku Radzieckiego, które wspierając antynuklearną wymowę apelu, w istocie starały się zniwelować amerykańską przewagę militarną w tej dziedzinie.
Po wybuchu wojny w Korei „propokojowa” i antyamerykańska propaganda przybrała na sile. W materiałach Polskiej Kroniki Filmowej w niewybredny sposób atakowano amerykańską armię wspierającą wojska Korei Południowej. Określano ją mianem „hitlerowców”, „zbrodniarzy wojennych” i mówiono w kontekście jej działań o „zbrodniach nowych esesmanów” czy też „selekcji dokonywanej według hitlerowskich wzorców” w stosunku do Koreańczyków. Nie mniej krytycznie wypowiadano się o Amerykanach w kontekście Polski, zarzucając im m.in. prowadzenie akcji przerzutu dywersantów na polskie terytorium czy też zrzucania niszczącej uprawy stonki ziemniaczanej. W 1952 r. zorganizowano w warszawskim Arsenale propagandową wystawę „Oto Ameryka”, w intencji autorów mającą pokazywać Stany Zjednoczone w jak najgorszym świetle. Prezentowano makiety amerykańskiej broni, aparaturę szpiegowską, zbrodnie Ku Klux Klanu i chciwość bankierów z Wall Street. Wystawa cieszyła się olbrzymią popularnością, ale – wbrew zamiarom autorów – nie budziła oburzenia. Podziwiano zdobycze amerykańskiej techniki i zachłystywano się amerykańską kulturą masową, tak odmienną od szarego, zuniformizowanego świata za „żelazną kurtyną”.
Punktem kulminacyjnym „walki o pokój” stała się akcja zbierania podpisów pod tzw. apelem sztokholmskim. Jego sygnatariusze podczas odbywającego się w stolicy Szwecji Światowego Kongresu Obrońców Pokoju domagali się „stanowczego zakazu broni atomowej jako oręża napaści wojennej i masowej zagłady ludzi”. Żądali również „ustanowienia ścisłej kontroli międzynarodowej nad wykonaniem tego postanowienia” oraz uznania „za zbrodniarza wojennego rząd, który by pierwszy zastosował broń atomową przeciwko jakiemukolwiek krajowi”. Akcja zbierania podpisów była prowadzona między 10 maja a 18 czerwca 1950 r. Pierwszym podpisanym był prezydent PRL Bolesław Bierut. W całym kraju organizowano wiece i spotkania, do akcji propagowania zbierania podpisów włączono prasę i Polską Kronikę Filmową. Władze powołały od „szczebla centralnego do blokowego” Komitety Obrony Pokoju, których członkowie w dwu-, trzyosobowych grupkach agitowali, chodząc od drzwi do drzwi, wszystkich mieszkańców Polski. W wyniku masowej akcji zebrano ok. 18 milionów podpisów, jednocześnie wciągając osoby uchylające się od poparcia apelu do rejestrów Urzędu Bezpieczeństwa jako „wrogi element”. Za akcją, którą starano się kreować na spontaniczną i niewymuszoną, stały władze Związku Radzieckiego, które wspierając antynuklearną wymowę apelu, w istocie starały się zniwelować amerykańską przewagę militarną w tej dziedzinie.
Po wybuchu wojny w Korei „propokojowa” i antyamerykańska propaganda przybrała na sile. W materiałach Polskiej Kroniki Filmowej w niewybredny sposób atakowano amerykańską armię wspierającą wojska Korei Południowej. Określano ją mianem „hitlerowców”, „zbrodniarzy wojennych” i mówiono w kontekście jej działań o „zbrodniach nowych esesmanów” czy też „selekcji dokonywanej według hitlerowskich wzorców” w stosunku do Koreańczyków. Nie mniej krytycznie wypowiadano się o Amerykanach w kontekście Polski, zarzucając im m.in. prowadzenie akcji przerzutu dywersantów na polskie terytorium czy też zrzucania niszczącej uprawy stonki ziemniaczanej. W 1952 r. zorganizowano w warszawskim Arsenale propagandową wystawę „Oto Ameryka”, w intencji autorów mającą pokazywać Stany Zjednoczone w jak najgorszym świetle. Prezentowano makiety amerykańskiej broni, aparaturę szpiegowską, zbrodnie Ku Klux Klanu i chciwość bankierów z Wall Street. Wystawa cieszyła się olbrzymią popularnością, ale – wbrew zamiarom autorów – nie budziła oburzenia. Podziwiano zdobycze amerykańskiej techniki i zachłystywano się amerykańską kulturą masową, tak odmienną od szarego, zuniformizowanego świata za „żelazną kurtyną”.