Bilety onlineMuzeum dostępne
Ustawienia prywatności
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Aby uzyskać więcej informacji i spersonalizować swoje preferencje, kliknij „Ustawienia”. W każdej chwili możesz zmienić swoje preferencje, a także cofnąć zgodę na używanie plików cookie na poniższej stronie.
Polityka prywatności
*Z wyjątkiem niezbędnych

I Was Lookin’ Back to See if You Were Lookin’ Back at Me to See Me Lookin’ Back at You

Różowy baner ukazujący ludzką głowę
Kurator wystawy
Magdalena Kownacka, Anna Olszewska

Miesiąc Fotografii 2022 oraz Muzeum Nowej Huty (Oddział Muzeum Krakowa) zapraszają na wystawę zbiorową w Muzeum Nowej Huty (os. Centrum E1):

„I Was Lookin’ Back to See if You Were Lookin’ Back at Me
to See Me Lookin’ Back at You
IWLBtS/iYWLBaM/tSMLBaY”
(Massive Attack, Safe from Harm)

Oficjalne otwarcie wystawy: 28.05.2022 o godz. 13.00

Muzeum Nowej Huty, os. Centrum E1
W tym dniu wstęp do Muzeum Nowej Huty jest bezpłatny.

Tego dnia również co 30-40 min. od 13.00–18.00 zapraszamy na performans z użyciem transformatora rezonansowego #2MV [dwa megawolty].
W trakcie performansu iskra uwalniana z generatora Tesli, wytwarzającego wysokie napięcie rzędu milionów woltów, przekierowana zostanie na odlaną z brązu figurę z Tell el-Amarna. Wyładowanie na ułamek sekundy rozświetli wizerunek królowej, oplatając twarz siatką błysków.
W performansie użyta zostanie replika niedokończonego wizerunku kobiety identyfikowanej jako Nefertiti lub Merit-Aten. Oryginał znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Pergamońskiego w Berlinie, figura datowana jest na czasy XVIII dynastii. W połowie XX wieku ten idealizowany wizerunek twarzy wykorzystano do testowania trajektorii spojrzenia w badaniach okulograficznych prowadzonych przez radzieckiego pioniera tej
dziedziny – Alfreda Lukyanowicza Jarbusa.
Jarbus opublikował wyniki swoich badań, nakładając na obrazy testowe abstrakcyjną siatkę śladów fiksacji oka. 2MV [dwa megawolty], transferuje te szczególne metaobrazy do porządku fizyki – zastępując zapis ludzkiego spojrzenia najbardziej pierwotną formą informacji – siecią wyładowań elektrycznych.

OSTRZEŻENIA:
- błyski światła (niebezpieczne dla osób cierpiących na epilepsję),
- pole wysokiego napięcia (niebezpieczne dla osób z rozrusznikiem serca).
Uczestnicy i uczestniczki wystawy: Marek Chlanda, John Conway (demo: Fabian Hemmer), Johann Wolfgang von Goethe, Władysław Hasior, Henryk Hermanowicz, Karolina Jarzębak, Irena Kalicka i Jan Płatek, Katarzyna Kozyra, Ville Lenkkeri, Józef Lewicki, Marx Machines Inc., Andrea Natella, post_noviki, Mariusz Sołtysik, Dominik Stanisławski, Phil Wang / Lucidrains

Kuratorki: Magdalena Kownacka, Anna Olszewska

Muzeum Nowej Huty (Oddział Muzeum Krakowa), os. Centrum E1
Spektakl wyświetlany na ekranach telefonów i laptopów zajmuje naszą uwagę przez długie godziny – śnimy na jawie. Patrzymy, pozwalamy zobaczyć, ktoś obserwuje. Trwająca ułamki sekund wymiana spojrzeń niepokoi i wprawia w stan ekscytacji. IWLBtS/iYWLBaM/tSMLBaY staje się refrenem flanerów poszukujących wrażeń. Dla osoby zapuszczającej się w obce rejony spojrzenie jest pierwszą formą kontaktu – to przeskakująca między biegunami iskra, pierwsza wymieniona informacja. W naszpikowanym elektroniką mieście, na granicach państw, w biurach, domach i sztabach wojskowych krzyżują się spojrzenia i sygnały, alarmy i blokady.

Współczesne maszyny również „odwracają się, żeby zobaczyć”, ale czy mechaniczna wymiana spojrzeń – maszynowe widzenie – zostawia po sobie istotny ślad? Czy spojrzenie powtórzone niezliczenie wiele razy nawarstwia się na serwerach i gęstnieje w pętlach algorytmów, łącząc wspomnienia i każąc nazywać rzeczy – jak chemiczny sygnał transmitowany w łańcuchach ludzkich neuronów?

Kluczowe w tej historii wydaje się nadawanie imion, ubieranie w pojęcia. „Nienazwane nie istnieje dla nas. Nazwać coś znaczy włączyć to w jakiś sens uniwersalny. Izolowane, mozaikowe słowo jest wytworem późnym, jest już rezultatem techniki. Pierwotne słowo było majaczeniem, krążącym dookoła sensu światła, było wielką uniwersalną całością. Słowo w potocznym dzisiejszym znaczeniu jest już tylko fragmentem, rudymentem jakiejś dawnej wszechobejmującej, integralnej mitologii. Dlatego jest w nim dążność do odrastania, do regeneracji, do uzupełniania […]” – pisał Bruno Schulz w Mityzacji rzeczywistości. Pojęcia wyznaczają logos postrzegania świata. Stwarzają poczucie porządku i rozumienia. Podobny ład w świecie obrazów odsłaniać miała morfologia.

Morfologię jako naukę o formach ustanowiono pod koniec XVIII wieku. Johann Wolfgang von Goethe w olśnieniu uznał, że za wielością i różnorodnością form współczesnych mu roślin musi się kryć postać pierwsza, najbardziej pierwotna – „praroślina”. Szukał jej na włoskich łąkach i w ogrodach Palermo. Nie znalazł. Powstał jednak jej wizerunek i pozostała nazwa. Poszukiwanie prarośliny dało początek nauce o formach, która zasilać miała nurt klasyfikowania i porównywania kształtów różnych rzeczy. Morfologia ekscytowała obietnicą odsłonięcia podstaw porządku natury, ale w pewnym momencie zaczęło się wydawać, że ta morfologiczna nauka-nienauka to ślepy zaułek i porównywanie form oraz szukanie porządku wizualnego donikąd nie prowadzi.

Nowa morfologia powstaje bez udziału filozofów. Zakorzeniona jest w systemach technologicznych: ustala się w wyniku działania cyfrowej maszynerii. Pokrewieństwo form zyskało na wyrazistości, gdy opracowano współczesne metody przetwarzania obrazów: algorytmy i eksperymenty polegające na generowaniu złożonych form wizualnych, które przeniosły poszukiwania prarośliny Goethego ze świata form żywych, organicznych, w przestrzeń sygnałów i informacji. Tu jednak zaczynają się schody. W XVIII wieku Goethe martwił się w wierszu, że kochankę gubi „wieloraka mieszanina kwietnego natłoku”. A co zrobić z ogromną ilością powstających obecnie obrazów i enigmatycznością technologicznego zaplecza współczesnego świata? Zrozumienie i opowiadanie o tym, czym dziś jest obraz, wydaje się karkołomne. I tu, paradoksalnie, z pomocą może przyjść pojęciowe rozstrojenie.

Można sobie wyobrazić, że technologia jest id współczesności. Nie przynależy do porządku rozumu, ale jest tym, co podstawowe, ukryte, wrodzone i impulsywne. Wzajemność relacji technologicznego id i obrazu staną się wątkami przewodnimi wystawy. Poprzez nie przyjrzymy się infrastrukturze wizualności: jej historii, odmianom, typom i efektom jej działania. Doświadczymy niestabilności systemu, snu o nowoczesności oraz skomplikowanych kierunków relacji człowieka z obrazem i obrazów ze sobą nawzajem.
Różowy baner ukazujący ludzką głowę
Kurator wystawy
Magdalena Kownacka, Anna Olszewska

Organizator

Powiązane oddziały